Wiele relacji brzmi bardzo podobnie. W czasie leczenia „coś nad Tobą czuwa”, jesteś pozytywnie nastawiony, odnajdujesz w sobie nadludzką siłę, stawiasz czoła takim sytuacjom, na sam dźwięk o których ludziom z Twojego otoczenia miękną nogi i bledną twarze.
A potem zdrowiejesz. I nagle, zupełnie „bez sensu”, bo przecież już po wszystkim i nic, tylko cieszyć się życiem, przychodzi strach, fala negatywnych emocji, lub ponura, otępiająca depresja.
W czasie choroby nasz umysł mobilizuje się do działania. Jego zadaniem jest pomóc Ci przetrwać, a do tego trzeba siły i motywacji. To, jak znosisz leczenie zależy od bardzo wielu czynników – od Twojej osobowości, przekonań, historii, otoczenia i innych, jednak wciąż pozostajesz pod wpływem bardziej, lub mniej świadomego emocjonalnego napięcia, wynikającego na przykład ze zbliżającego się terminu kolejnego wlewu, stresu, który nie zdążył jeszcze zejść po operacji, czy choćby dyskomfortu wywołanego tym, w jaki sposób traktują Cię bliżsi, lub dalsi znajomi.
Oglądałeś „Ptaki” Hitchcocka? Wyobraź sobie, że jesteś autentyczną postacią z tego filmu. Przez pewien czas sto procent swojej energii poświęcasz na utrzymywanie się w gotowości przed kolejnym „atakiem” i całkiem dobrze Ci to wychodzi. Nie możesz pozwolić sobie wtedy na budowanie czarnych scenariuszy, nie ma na to czasu i szkoda siły. W tym czasie skupiasz się na zabezpieczaniu swojego domu, trosce o bliskich, konstruowaniu kolejnych sposobów na poradzenie sobie z problemem. Jesteś gotowy do obrony i doskonale w nią wprawiony.
.
Jednak pewnego dnia ptaki nie nadlatują, a Ty już przecież przyzwyczaiłeś się przed nimi bronić.
Po pierwsze – z dużym prawdopodobieństwem nie uwierzysz prędko, że odleciały już na zawsze. Ciągle jeszcze będziesz się ich spodziewał, wypatrywał ich na horyzoncie i nawykowo zabezpieczał swój dom przed nalotem.
Po drugie – jeszcze długo wszystko będzie Ci o nich przypominało, a trzepot skrzydeł przypadkowo przelatującego wróbla natychmiast będzie kojarzył Ci się z zagrożeniem i wywoływał być może zupełnie nieadekwatną reakcję lękową. Co więcej, może być tak, że zaczniesz bać się samego uczucia strachu, tak jakby miało moc zwabiania ptaków. To tak nie działa. Strach jest po to, aby w porę być zmobilizowanym do stawienia czoła zagrożeniu. Twoja podświadomość może jeszcze odrzucać fakt, że już nie ma się czego bać i instynktownie reagować strachem na każdą, nawet najdrobniejszą przesłankę, którą kojarzy z niebezpieczeństwem, na przykład sam zapach szpitala, czy kolor podobny do koloru Twoich lekarstw
Po trzecie – Twoja gotowość do poradzenia sobie z ewentualnym nalotem, będzie głuchą ciszą odbijała się od czystego, bezpiecznego już krajobrazu. To jak masa skumulowanej energii, która nie może znaleźć ujścia, bo została „wyprodukowana” na potrzeby czegoś, co już nie istnieje. Z czasem zacznie się ona „ulewać”, dawać się we znaki trudnymi, pozornie niewytłumaczalnymi uczuciami i emocjami – wybuchami złości, nerwowością, płaczliwością, rozdrażnieniem lub smutkiem.
Jak sobie z tym poradzić?
1. Daj sobie czas. Jeśli tylko możesz pozwól sobie na dłuższy urlop. Spędź go na robieniu miłych rzeczy, lub na nie robieniu niczego – zajmij się tym, co Cię wzmacnia i co dodaje Ci sił. Zatroszcz się o siebie, przytul swoje obolałe „ja”, odetchnij, wypłacz się. Masz prawo. To, że zdrowiejesz, nie zobowiązuje Cię do tego, żeby zacząć maksymalnie eksploatować życie „już, teraz, zaraz, natychmiast!” Nie traktuj tego jako konieczność, a jako wzbogacającą świadomość możliwości, jakie masz. Czerp z życia takimi łykami, na jakie masz ochotę – nie musisz wymagać od siebie, że przepłyniesz morze, jeśli masz ochotę na zwykłe pluskanie się w wannie. Teraz dobre jest to, co jest zgodne z Tobą.
2. Pozwól sobie na trudne emocje. Masz prawo czuć się tak, jak się czujesz i masz prawo do wyrażania tych emocji. Pamiętaj, że łatwiej będzie Ci je znieść znając ich przyczynę. Jeśli czujesz, że przydałoby Ci się wsparcie, gorąco zachęcam Cię do wizyty u specjalisty, lub skorzystania z grup wsparcia. Z ich pomocą uporasz się z tym łatwiej i będzie Ci dużo raźniej.
3. Postaw na otwartą komunikację. Nazwij swoje emocje po imieniu, na głos. Porozmawiaj ze swoimi najbliższymi i wyjaśnij im, jak się czujesz. Czasem Twoje słowa mogą spotkać się z niezrozumieniem, być może usłyszysz serię niekonstruktywnych porad w stylu „Powinieneś się cieszyć, że już po wszystkim”.
To nie ważne. Ważne, że zasygnalizujesz im swoje trudności, wypowiesz je na głos, a to już pierwszy krok do uwolnienia galopujących w głowie myśli.
4. Jesteś pod opieką lekarzy. Będziesz teraz regularnie badał się i monitorował pracę swojego organizmu, co pozwoli wykryć w zarodku ewentualne, niepokojące sygnały ciała i w razie potrzeby szybciej się z nimi uporać. Stawia Cię to w lepszym położeniu, niż są ludzi, którzy za wszelką cenę unikają jakichkolwiek badań. Wiem, że każde badanie po historii onkologicznej wiąże się ze stresem, ale ostatecznie to wszystko w trosce o Twoje bezpieczeństwo, nad którym od momentu diagnozy czuwa sztab specjalistów.
5. Poszukaj dobrych stron tego, co się zadziało i spójrz na swoją opowieść w kategoriach podarunku od losu. Podziękuj sobie za to, jak dzielny potrafiłeś być, za swoją odwagę i zdyscyplinowanie – wciąż je masz. Wyraź podziw swoim wewnętrznym pokładom siły, z której dotąd nie zdawałeś sobie sprawy i zatrzymaj się nad tym, co jest jej źródłem. Wyślij pozytywną intencję w kierunku wszystkich osób, które wtedy były z Tobą i Cię wspierały. Skup się na tym, co Cię buduje.
6. Uracjonalnij emocjonalny głos w głowie.
Ok, Emocjonalna Części Mnie.
Czuję strach. Boję się otworzyć kopertę z wynikiem i dzięki temu wiem, że czuwasz.
Wiem, że ten strach jest po to, aby przygotować mój organizm do pierwotnych możliwości walki,
albo ucieczki – to dlatego szybciej bije mi serce, pocą mi się ręce, lub czuję napięcie.
Wiedz jednak, że nie muszę z niczym walczyć, ani przed niczym uciekać.
Wiem po co robiłam te badanie, wiem, że dla swojego dobra i wiem, co zrobić z wynikiem dalej.
Wiem też, że nie jestem sama i że wokół mnie są ludzie gotowi mnie wesprzeć.
Mogę kontrolować to, co się ze mną dzieje i co będzie się działo.
Mogę o sobie decydować. Nie wydarzy się nic wbrew mojej woli.
.
7. Przestaw się z myślenia w kategoriach choroby na myślenie w kategoriach zdrowia. Nie zgadzaj się na to, aby traktowano Cię „jak chorego” i nie pozwól się nad sobą użalać. Mów o sobie, jako o zdrowym. O ile nie czujesz, że wypływa to z Twoich naturalnych, emocjonalnych potrzeb, nie rozpamiętuj choroby i związanych z nią przykrości. Co innego pochylić się nad tym, że czasem jeszcze boli, a co innego nawykowo rozdrapywać te rany i nie dawać się im zagoić. Nie zgadzaj się na pobłażliwe traktowanie Cię w myśl argumentu „on chorował”. Chorował, ale wyzdrowiał, zadziało się to, co miało się zadziać.
Pozwól sobie uwierzyć w to, że ten rozdział został już za Tobą.
fot. East News
8. Rób plany! Planuj, organizuj się, rozpisuj swoje cele i śmiało myśl o przyszłości. Wymyśl sobie własny projekt do realizacji i konsekwentnie nad nim pracuj. Zrób listę rzeczy, które chcesz osiągnąć, listę atrakcji do zaliczenia, listę marzeń do zrealizowania (i dla każdego z nich określ przypuszczalną datę realizacji!), listę miejsc, które chcesz odwiedzić, ludzi, których chcesz poznać, potraw, których chcesz spróbować, wyzwań, jakie chcesz przed sobą postawić, przedsięwzięć, jakich chcesz się podjąć – niech to będą rzeczy, które Cię uskrzydlają. Koniecznie mi o nich napisz! 🙂
___________________________________
Nie wiemy, co jeszcze przyniesie nam los. Czekają nas pewnie jeszcze tysiące dobrych i złych chwil. Skoro zatem nie wiemy, co jeszcze przed nami, dlaczego mielibyśmy koncentrować się akurat na tym, co złe? Chwytaj dzień. Żaden już się nie powtórzy.
Ściskam Cię ciepło,
A.
.
fot. East News